- Jak się nazywasz? - Spytałam. Nic innego mi nie pozostało. Byłam przywiązana do tego pieprzonego łóżka.
- Nigdy nie zdradzam swojego imienia, skarbie. - Odrzekł z uśmieszkiem. Ugh. Jest taki zimny i bezuczuciowy. Widzę to po jego zachowaniu i....oczach. Jego oczy wydają się takie przyćmione. Zamglone? Nawet nie wiem jak je określić. Wiem tylko, że to dziwne. Bardzo dziwne.
- Więc jak mam się do ciebie wracać? - Zapytałam. Albo był bardzo pokręcony, albo bardzo sprytny. Może nie chce zdradzić imienia bo potem mogę iść z tym na policję? Nie wiem.
- Mów mi nieznajomy. - Wyszeptał mi prosto do ucha. Włożył kosmyk moich włosów za ucho. Zabierz te łapy!
- Mógłbyś mnie nie dotykać? - Brzydziłam się jego dotyku. Wyglądał jak normalny chłopak ale przecież mnie porwał! To pewnie jakiś gangster czy coś.
- Jesteś moją własnością, skarbie. - Jego słowa sparaliżowały mnie niczym piorun.